Kurs NZD/USD rósł drugi dzień z rzędu w związku z trwającym spadkiem realizacji zysków w USD.
Pewne wsparcie zaoferowały również silniejsze niż oczekiwano kwartalne dane o inflacji z Nowej Zelandii.
Odbijające się rentowności obligacji amerykańskich pomogły ograniczyć straty w USD i ograniczyły wzrosty dla głównych.
Para NZD/USD zbudowała się na zeszłotygodniowym odbiciu od obszaru 0,6060, czyli najniższego poziomu od maja 2020 r., i zyskała na atrakcyjności drugi dzień z rzędu w poniedziałek. Dynamika spowodowała wzrost cen spot do ponad tygodniowego minimum, jednak nie nastąpiła żadna kontynuacja i spadła w pobliżu okrągłej wartości 0,6200.
Kilku urzędników Rezerwy Federalnej zasygnalizowało w zeszłym tygodniu, że nie popierają większej podwyżki stóp, którą rynki wyceniły po publikacji gorącej inflacji konsumenckiej w USA. To z kolei zmusiło inwestorów do ograniczenia swoich zakładów na lipcową podwyżkę stóp Fed o 100 pb, co nadal osłabiało dolara amerykańskiego i zapewniało pewne wsparcie dla pary NZD/USD.
Poza tym ogólnie pozytywny ton wokół rynków akcji oddalił bezpieczną przystań USD od dwudziestoletniego szczytu. To, wraz z silniejszymi niż oczekiwano, kwartalnymi danymi o inflacji z Nowej Zelandii, przyniosło korzyści wrażliwemu na ryzyko kiwi. W międzyczasie impuls ryzyka spowodował wzrost rentowności amerykańskich obligacji skarbowych, co pomogło ograniczyć straty w USD i ograniczyć dalsze zyski.
Ceny spot cofnęły się teraz do regionu 0,6165, co gwarantuje pewną ostrożność przed pozycjonowaniem na jakiekolwiek znaczące wzrosty. Wobec braku jakichkolwiek istotnych danych ekonomicznych poruszających rynek w USA, NZD/USD pozostaje na łasce dynamiki cen USD. To dodatkowo sprawia, że rozsądnie jest poczekać na silne dalsze kupowanie, aby potwierdzić, że para utworzyła krótkoterminowe dno.